Posty

Do prostego człowieka, Juliam Tuwim. 1929 rok

Obraz
Julian Tuwim „Do prostego człowieka” Gdy znów do murów klajstrem świeżym Przylepiać zaczną obwieszczenia, Gdy „do ludności”, „do żołnierzy” Na alarm czarny druk uderzy I byle drab, i byle szczeniak W odwieczne kłamstwo ich uwierzy, Że trzeba iść i z armat walić, Mordować, grabić, truć i palić; Gdy zaczną na tysięczną modłę Ojczyznę szarpać deklinacją I łudzić kolorowym godłem, I judzić „historyczną racją”, O piędzi, chwale i rubieży, O ojcach, dziadach i sztandarach, O bohaterach i ofiarach; Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin Pobłogosławić twój karabin, Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba, Że za ojczyznę – bić się trzeba; Kiedy rozścierwi się, rozchami Wrzask liter pierwszych stron dzienników, A stado dzikich bab – kwiatami Obrzucać zacznie „żołnierzyków”. – O, przyjacielu nieuczony, Mój bliźni z tej czy innej ziemi! Wiedz, że na trwogę biją w dzwony Króle z panami brzuchatemi; Wiedz, że to bujda, granda zwykła, Gdy ci wołają: „Broń na ramię!”, Że im gdzieś nafta z ziemi sikła I obrodziła

Ring bokserski

Obraz
 3 grudnia 2024 Ennebeurgen, mieszkamy w jednej z brył przy kościele. Dzwonnica zaczyna dawać znać o sobie od piątej rano. Wtedy wybija pięć gongów. Potem wybija co kwadrans dwa gongi, cztery na półgodzinę, w pełną godzinę najpierw obębnia osiem za minione kwadranse, potem wybija godzinę odpowiednią ilością uderzeń mniejszego dzwonu, a następnie repetuje dużym dzwonem. W weekendy jest jakiś inny system, ale nie ma mnie przeważnie w okolicy, więc jeszcze go nie znam.  I tak grzeje bez końca. Ponoć uskuteczniono nawet ankietę wśród społeczeństwa, ale siedemdziesięciu procentom przepytywanych hałas nie przeszkadzał. Przyzwyczajenie się do złego zapachu zwykle trwa u mnie pół godziny (nos jak u francuskiego pieska ;) do hałasu, jak się okazuje, miesiąc. Teraz słyszę wyłącznie w porze obiadu i podchodzę do jazgotu już bez spiny. Dziwne tutaj były roraty, któregoś dnia wyszli na miasto dzwonnicy z dzwonami jakie noszą szwajcarskie krowy. Szli kolumnam, żółwikami składającymi się z kilkunastu

Herzlich willkommen in Ennetbürgen

Obraz
  8 grudnia 2023 Od czwartego grudnia mieszkamy w Nidwaldzie. Jarek w z tych czterech dni spędził tutaj dwa, przez resztę czasu kursował w tę i we w te, domykając sprawy w Nyon. Ja zostałam, otwierając sprawy w Ennetbürgen. Oboje działamy na zdalnym pilocie i już nawet nie narzekamy na to jak bardzo jesteśmy zmęczeni trzymiesięcznym poszukiwaniem mieszkań w Lozannie dla Nat i dla nas tutaj, pakowaniem się przez trzy tygodnie i niekończącym się rozpakowywaniem. Po co się skarżyć, skoro to po nas widać ;)  I tak zaczęło się od wprowadzki. Po poinstruowaniu ekipy przeprowadzkowej w Nyon, wygrzałam w trasę autem, w którym w najbardziej krytycznym okresie naszego życia wysiadły światła, zaklinając pogodę, jechałam za dnia, żeby dojechać przed zapadnięciem zmroku. Jarek doglądał wyprowadzki na miejscu, żeby dojechać wieczorem autem ze światłami.  Przewoźnicy okazali się nadzwyczajnie szybcy, uważni i sprawni. Oni nosili, ja rozpakowywałam, jak szybko się dało, żeby wcisnąć im jak najwięcej p

Ah ten Flashhhh

Obraz
  24 listopada 2023 Ciąg dalszy przeprowadzki. Postanowiliśmy zaoszczędzić przynajmniej na kosztach przeprowadzki Nati do Lozanny, to jest tylko czterdzieści kilometrów stąd. Jarek wynajął ciężarówkę na poniedziałek, przewidzieliśmy też pobudkę z ptakami. Wory z odzieżą i pościelą wszelaką już zagracają nam salon, podobnie jak zastawa stołowa i cały ten kuchenny nieodzownik; koce, kołdry, dywan i dywaniki, dekoracyjne poduszki. Można by się w to rzucić i zapaść w sen, zamiast wspinać się po trzech kondygnacjach schodów do sypialni. Plan brzmiał i wyglądał świetnie, tylko że już po zniesieniu jednego mebla i to zaledwie po dwunastu stopniach schodów, czyli w połowie drogi, uznaliśmy, że pomysł był dobry, ale nie da się go zrealizować w przewidywalnym czasie. I tak mebel stoi gdzie stoi, ja się o niego obijam w drodze z biura do kuchni, ale przynajmniej kot ma ubaw.  Ciężarówkę odwołaliśmy, a ja zwróciłam się o pomoc do naszej firmy przeprowadzkowej, do Flasha, błagałam go o pomoc dzisia

To już jest oficjalne

Obraz
  Poniedziałek 13 listopada 2023 Otóż po dwudziestu pięciu latach wyprowadzamy się z francuskojęzycznego kantonu Vaud do niemieckojęzycznego Nidwaldu. Zasadniczo z kantonu do jednej z sześciu polówek szwajcarskich kantonów. Połówki, która w porywach liczy sobie dwukrotność mieszkańców naszego miasteczka: całe czterdzieści siedem tysięcy, w tym masę nowonarodzonych istot. O obecności osesków, niemowląt i małych dzieci w nidwaldzkich domach informują tablice, wycięte z dykty, takie w typie podobizny pszczółki Mai czy innego kaczora Donalda. Tablice są skwapliwie zainstalowane na balustradach nidwaldzkich balkonów lub przy wejściach do domów. Być może dzieciak po latach rozliczy wapniaków za brak ostentacji, stąd wynika ta obowiązkowość.  Mieszkańcy są tam natarczywie mili, co usprawiedliwiam faktem, że w tak niewielkiej populacji każdy rozpaczliwie szuka bratnich dusz ;)  I tak podziwialiśmy okolice, przechadzając się między Jeziorem Czterech Kantonów, jezioro na kształt ośmiornicy, a gó

Alkohol nie.

Obraz
  22 października 2023 W ferworze obowiązków udało nam się dzisiaj, w niedzielę, wyrwać na grzyby. Gdzie najłatwiej znaleźć prawdziwki? Logika podpowiada, że w dzień targowy na rynku. Walimy do francuskiego Divonne-les-Bains. Grzyby wprawdzie są, ale chyba sprzed tygodnia, więc nie ma się czym podniecać. Wrócimy z pustymi rękami, chyba że i tutaj łakomstwo zmusza mnie, żeby wejść do sieciówki po najbardziej toksyczny produkt jaki po dziesięcioleciach badań na ludziach (zwierzę tego nie tknie) wypracowała współczesna chemia. Chodzi za mną gotowy, uwięziony w słoiku, sos serowy do nachos! Po to też wybieram się do kina, żeby zapchać się tym kitem! I to najlepiej w trzech dokładkach, jestem go w stanie wciągnąć używając do tego jednego nachosa. Resztę nachosów próbowałam wcisnąć ptakom, ale nie jedzą, więc się poddałam i wywalam do śmieci. Wystarczy mi kit, marzę o nim, nie potrafię się mu oprzeć, często się hamuję, jednak wciągam przynajmniej raz na kwartał. I tak wpadamy do francuskiej

Łosoś od Kutasa

Obraz
15 października 2023  Przepraszam, że robię zdjęcie rozgrzebanemu żarciu, ale faktem jest, że tak czerwonego łososia w życiu nie widziałam. Coś wspaniałego, widok i smak! Łososia kupiliśmy wczoraj na rynku od faceta, który łowi na Alasce. Nazwisko faceta  czyta się "kutas", nie spodziewałabym się kiedykolwiek kupować od Kutasa. Kutasa, który łowiąc na Alasce nie włada nawet językiem angielskim. Może to jest  francuskojęzyczna część Alaski? ;)  Do spisania, Katarzyna Sikora Borowiecka